Odbiór z Wołgi GAZ-24
Jakiś czas temu na zlecenie EMPEROR CUSTOM CARS opracowałem szkice pickupa do nadchodzącego projektu.
Samochód został pomyślany jako prerunner, na przestrzennej ramie, z mocnym silnikiem, energochłonnym zawieszeniem i innymi uzależnieniami. Niestety realizacja planu została odłożona na czas nieokreślony, a kurz strząsano ze zdjęć już w związku z innym zadaniem.
Trzeba było zbudować kolejny samochód w duchu „Mad Max” dla projektu Madway Rally (coś w rodzaju wyprawy rzeczywistości na samochodach w postapokaliptycznej scenerii, z zadaniami, kostiumami i odpowiednim typem samochodów). Impreza odbyła się już w Mongolii i Bajkale, kolejny etap odbędzie się w Ameryce Południowej.
Do trzynastu gotowych samochodów (stworzonych również przy udziale mistrzów EMPEROR SS) trzeba było dodać czternasty. Od strony technicznej koncepcja nieco się zmieniła, ale na zewnątrz (ku mojej radości) samochód powinien wyglądać tak, jak pierwotnie był zamierzony.
Konstrukcja wytrzymałego prerunnera nie mieściła się już w nowym budżecie, dlatego postanowiliśmy wykorzystać formułę sprawdzoną na innych maszynach projektu – rama SUV + nowe nadwozie na wierzchu.
Za podstawę przyjęto Toyota Land Cruiser 100 z silnikiem V8 2UZ FE i odpowiednio radziecki GAZ-24. Kruzak zakupiono zewnętrznie w niezbyt dobrym stanie, ale z wesołą ramą i nie zgniłym żwawym silnikiem. Prace nad nim ograniczyły się do zastąpienia zawieszenia hydraulicznego konwencjonalnymi sprężynami i amortyzatorami oraz drobnej konserwacji.
Wołga to pierwszy samochód osobowy jednego z mistrzów. Aleksiej niechętnie podarował go projektowi. Motywacją był pomysł, że lepiej byłoby dla niej zakończyć swoją drogę, niż po prostu gnić w ogrodzie. Dodatkową zaletą było to, że niegdyś szalone ręce Aleksieja już poprawiły twarz Wołgi, aby uzyskać bardziej „amerykański” wygląd z wbudowanymi reflektorami.
W ciągu kilku dni oba samochody zostały rozebrane na ziemię. Następnie nadwozie Wołgi zostało zainstalowane na podstawie Toyoty przez ramę przejściową. Jednocześnie konieczne było częściowe wycięcie przednich dźwigarów, osłony silnika, całego „pyska” oraz tunelu kontrolnego. Rama przejściowa umożliwiła również częściowe wzmocnienie zmęczonego sowieckiego żelaza. Po tych manipulacjach można było zacząć przerysowywać sylwetkę.
Odcięli dach i tzw. gąsiory (tylna część korpusu z łukiem), przesunęły je do przodu wraz z dachem i zgrzały. Nowe drzwi uzyskano łącząc połówki drzwi przednich i tylnych.
Ponieważ rozstaw osi Wołgi prawie idealnie pasuje do rozstawu osi Kruzakowa, nie trzeba go było wydłużać ani skracać. Z pozostałości spawane panele na tylnych błotnikach. Odpady były na ogół aktywnie wykorzystywane, co pozwoliło praktycznie uniknąć użycia nowego metalu w konstrukcji.
Część zasilająca pyska i telewizor są wykonane od nowa z matowych elementów.Konstrukcja jest przywiązana do ramy – do około 8 punktów mocowania z 12 dla Land Cruisera. Przerobiono osłonę silnika i tunel punktu kontrolnego.
Okna boczne wykonane są z poliwęglanu, zachowując trójkątne otwory wentylacyjne. Przednia i tylna szyba pozostały natywne. Tylna przegroda nadwozia przesuwa się wraz z dachem. Z rozbudową skrzydeł nie zawracały sobie głowy brakiem czasu, dodatkowo w tym przypadku koła nie są tak szerokie, żeby było to konieczne.
Samochód stał się „praworęczny”. Kolumna kierownicy, montaż pedałów, kuchenka, klimatyzacja – wszystko Land Cruiser. Wnętrze wyszło wyścigowo ascetyczne. Fotele Recaro, pasy sportowe, klatka bezpieczeństwa, niestandardowa aluminiowa deska rozdzielcza.
Oprócz globalnych przeróbek musiałem przemyśleć i przerobić kilka drobiazgów – mocowanie zbiorników, ABS, elementy elektroniczne pod maską, nowa wkładka błotnika, otwory w osłonie silnika, przerobienie i ułożenie okablowania. Od rozpoczęcia aktywnej pracy do dostawy upłynęło dokładnie 26 dni.
Maszynę montują dwie osoby:
Aleksiej Paysov (@aleksey.paysov)
i Aleksiej Makarow (@alexeym38)
pod ścisłym kierownictwem Aleksandra Gurina (@sandrogidrazzi)
Nasza Wołga wyszła z pudła, zdała krótki test podczas dowozu na miejsce z autotransporterami. Następnie wraz z resztą samochodów MadWay Rally zabrano ją do Władywostoku, skąd wyruszą drogą morską na miejsce wyścigu. Tak więc Wołga dostała się do piłki prosto ze statku, nie uderzając po drodze twarzą w ziemię. To w 100% zasługa mistrzów.
W przyszłości życie doda mu wgnieceń i rdzy, a pożądany obraz zostanie całkowicie uformowany. Samochód nabierze bojowego wyglądu i w razie potrzeby będzie pasował do koncepcji.
Życzymy jej gładkich dróg i czekamy na możliwość powtórzenia tego projektu, ale na zupełnie innym poziomie.