🏎️ Na stronach bloga znajdują się wybór hacków życiowych, recenzji samochodów, wiadomości z rynku samochodowego, zdjęć samochodów, wskazówek dla kierowców i nie tylko.

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

1

13 kwietnia Mercedes Gelandewagen był i pozostaje jednym z najbardziej solidnych i brutalnych samochodów na świecie. Nie pomylę się, jeśli powiem, że każdy mężczyzna czasami marzy o zakupie tego SUV-a, przynajmniej nie konkretnie, ale abstrakcyjnie.

Ostatnia dotyczy mnie. Poważnie zostać właścicielem Geliki, nigdy nie aspirowałem (ten stary, że taki nowy samochód jest tylko dla bogatych), ale patrzyłem na niego z szacunkiem i lekką zazdrością dla właścicieli.

Czy mogłem przegapić okazję jazdy na Gelandewagen? Czy ty się śmiejesz? Oczywiście nie! Oto on, przystojny.

G350 2015 z trzylitrowym turbodieslem i 7-biegową automatyczną skrzynią biegów. Na liczniku trochę ponad 80 stan jest bardzo przyzwoity.

Super! Siadamy.
Oto drzwi! Ledwo go otworzyłem z przyzwyczajenia. Nasmaruj je czy coś… Ach, przypomniałem sobie, to jest zastrzeżona funkcja. Bez czułości, powinieneś poczuć prawdziwy samochód! Otwieranie i zamykanie następuje z wyraźnym wysiłkiem. Głuche, ale wyraźnie słyszalne „uderzenie” przy trzaskaniu drzwiami jest również markowe.

Ogólnie rzecz biorąc, w porównaniu z nowoczesnymi SUV-ami, a tym bardziej crossoverami, Gelik na początku zadziwia apartamentami. Oczywiście niemieckim projektantom można tylko pochwalić: z samochodu użytkowego, bez zasadniczej zmiany architektury, stworzyli samochód statusowy, luksusowy, wpychając do niego zarówno elektronikę, jak i wygodne płyny. Z inżynierskiego punktu widzenia jest to niezwykle trudne!

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

Ale cuda wciąż się nie zdarzają. W przeszłości był wojskowym UAZ i jest to odczuwalne. Po prawidłowym zatrzaśnięciu drzwi trochę szalejesz: mała, prawie pionowa przednia szyba, naciski sufitu na czubku głowy, zbyt „kapitanne” lądowanie z prostymi plecami, wyraźny brak miejsca na lewe ramię.

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

Pasażerowie z tyłu również nie będą rozpieszczani przestrzenią na nogi i imponującą postawą.

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

Ale bagażnik wyraźnie nie jest zły, a kształt jest poprawny, jak poprawny dla całego samochodu – kwadrat sześcianu)).

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

Uruchomił, silnik wysokoprężny dudni bardzo przyjemnie, a kierownica ledwo się obraca! GUR jest uszkodzony? Ach, nieee, znowu tożsamość korporacyjna. Gelandewagen od dziesięcioleci słynie z bardzo ciasnej kierownicy. Znowu, kiedy przesiadasz się ze zwykłego samochodu – a ja przesiadłem się na niego z Toyoty Highlander – cała ta stara szkoła jest trochę szokująca.

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

Zwłaszcza gdy pamiętasz ile takie auto kosztuje…. Najgorszy z tych samych parametrów zaczyna się teraz od 4 000 000, ale ogólnie podobna klasa G może „ważyć” 5 i 6 milionów.

Dobra, chodźmy. Silnik jest bardzo fajny! Objętość to zaledwie trzy litry, a dwie i pół tony niemieckiego żelaza poruszają się w kosmosie dość radośnie. Chodzi tu oczywiście również o znakomite ustawienia przekładni, za co raz jeszcze przyklaskujemy twórcom, ale sam silnik jest dobry. A właściciele chwalą go za rzetelność.

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

Oczywiście nikt nie jest odporny na zły olej napędowy i problemy z paliwem, ale bez takich ekscesów silnik „pracuje” przez długi czas. Co więcej, ta 240-konna jednostka może zostać rozdrobniona do 270 „koni” bez szkody dla zasobu i uzyskać jeszcze więcej przyjemności.

Ale przyjemności nigdy za wiele, a wracając do skrzyni biegów warto zwrócić uwagę na przycisk z literami ES przy selektorze automatycznej skrzyni biegów. Z jego tłoczeniem Gelik biega jeszcze radośniej, naprawdę się podoba!

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

Ale obsługa…. po aucie osobowym po prostu nie istnieje. Tutaj oczywiście witam mosty i ramę, auta o takiej konstrukcji z definicji nie mogą być standardem kołowania. Ale Merce nadal jest niepotrzebnie nieinformacyjny, trzeba się do tego bardzo, bardzo przyzwyczaić. Długo jeździłem Fordem F250, który jest nie tylko chodnikiem, ale też w pełni sprężynowym, ale jakoś poczułem się lepiej. A nadwozie i kierownica Mercedesa wydają się być całkowicie oddzielone od kół.

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

Cóż, przynajmniej hamulce są przyzwoite, w zakręt wjeżdżasz kaprysem, ale przed nim zwalniasz przewidywalnie. O dziwo nie znalazłem żadnych wielkich ruchów Brembo ani niczego w tym rodzaju. W latach 20-tych na „torowiskach” Brabusa zwykłe tarcze i zaciski wydają się szczerze małe, jednak powtarzam, auto spowalnia tak, jak powinno.

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

Swoją drogą pochwalę i gumę. Mickey Thompson Baja ATZ (w tym przypadku rozmiar 285/55R20) jest agresywny i błotnisty wśród AT, podczas gdy przy prędkościach jest podejrzanie cichy, chociaż spójrz na to zdjęcie:

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

Cuda i nic więcej. Jednak po raz kolejny chwalimy producenta tej maszyny za znakomitą pracę – izolacja akustyczna jest na najwyższym poziomie! Wydaje się, że po „setkach” ta cegła powinna emitować bezlitosny hałas aerodynamiczny. A słoń jest cichy!

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

Tak, a po pewnym przebiegu przyzwyczajasz się do braku bezpośredniego połączenia z drogą, zaczynasz nawet odczuwać w tym pewien szum. Osobiście uwielbiam miękkie samochody, Gelandewagen dobrze trzyma się trajektorii, a super ostre kierowanie nigdy nie było moim priorytetem.

Tak pływasz, prasując niedoskonały rosyjski asfalt z mocnym nadwoziem europejskiego SUV-a, a wszystko zależy od żarówki. Ale czy to ciało naprawdę jest tak silne? I czy to wszystko sprowadza się do żarówki?

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

Nie, sam szkielet jest naprawdę potężny. Body, rama, mostki – to wszystko trwa długo. Ale w ciele są bardzo delikatne „kości”.

Jeszcze raz zwróćmy uwagę – auto ma niski przebieg i dobry stan, co wyraźnie wskazuje na staranną eksploatację. Jednak obecny właściciel został już zmuszony do wymiany sprężyn ugiętych. Stawiamy RIF z czterocentymetrowym wyciągiem. Gelik stał się nieco bardziej opanowany w ruchu, z daleka wygląda na wyższego i nieco bardziej sportowego.

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

Niedawno odkryto również but z drążkiem kierowniczym wymagający wymiany. Nadal nie jest włączony, ale może być konieczna wymiana całej części.

A plotka przypisuje kardanom niską wiarygodność. Staram się w ogóle nie „holivara” i nie staram się „utopić” dla Japończyków, Niemców czy Rosjan. Ale mnie, jako właścicielowi Toyoty, która ma ponad 100 tys. bieg wymagał jedynie zaplanowanej wymiany materiałów eksploatacyjnych, dziwnie jest obserwować taką delikatność „wielkich Gelendosów”.

Jednocześnie nadal jest prawdziwym wojownikiem terenowym ze wszystkimi blokadami i doskonałą geometrią. Oczywiście teraz jest to już bardziej modny powóz niż wóz błotny. Jeśli jednak są świnie, którzy chcą zepchnąć drogiego Gelik w teren, on się tam nie poddaje. Ale ilu z nich…

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

Ogólnie jest to tak naprawdę mucha w maści w łyżce miodu lub odwrotnie. Charyzma przewraca się, samochód jest atrakcyjny, ma duszę i nie tylko przenosi Cię z punktu A do punktu B. Jest co lubić, ale jest wiele, co rodzi pytania, zwłaszcza przy niezwykle wysokich kosztach.

Jeśli podejdziesz do tego samochodu z filisterską, konsumencką miarą „co dostaję za te pieniądze”, okazuje się, że część tego, co dostaję, jest bardzo niezaprzeczalna.

Wygląda na to, że prawdziwi koneserzy, gotowi bronić dobrego imienia tego SUV-a, nawet w walce, a nawet strzelaninie, po prostu się zakochują, jak mówią teraz, to wszystko. W tak zwanym Mercedesie Gelandewagen. A dla jego wyjątkowości wszystkie wady są wybaczone, nawet jeśli nie są one nieliczne.

Luksusowy niemiecki „UAZ” czyli beczka smoły w beczce miodu.

Wiele akcesoriów terenowych, o których piszę, można kupić w moich sklepach internetowych:

Ta strona korzysta z plików cookie, aby poprawić Twoje wrażenia. Zakładamy, że nie masz nic przeciwko, ale możesz zrezygnować, jeśli chcesz. Akceptuję Więcej szczegółów